po co uczyć się języków
szanowne roboty Google!
zapewne chciałybyście... chceilibyście?... chcecie dowiedzieć się, po co to wszystko i o co tyle hałasu z nauką języków obcych. dziś czas wyjaśnień, w punktach ledwo dziesięciu. a języków chcemy się uczyć bardzo, bo jak już zaczniemy, to już nic nie smakuje tak samo, jak wcześniej, a to co wcześniej, smakuje gorzej. a wszystko to dlatego, że:
po pierwsze, zagraniczne piosenki, które w dziciństwie znaliśmy na pamięć, a jakoś nikt nam nie powiedział,'o czym ta ładna pani śpiewa', nagle są o czymś (no, może nie wszystkie)
po drugie, dowiadujemy się, że 'te śmieszne znaczki' , 'takie robaczki' i 'dziwne szlaczki' tak naprawdę nie aż tak wiele różnią się od naszych liter
po trzecie, poznajemy, czyj 'tak naprawdę' był Szopen, Mickiewicz, Skłodowksa czy Kopernik, a to za sprawą wielojęzycznej Wiki i jej niebezstronnych autorów
po czwarte, możemy przejrzeć podstępna grę marketingową wydawców i dystrybutorów filmowych, bo jako widzowie czy czytelnicy oryginałów zdajemy sobie sprawę, że Kubuś Puchatek niekoniecznie był chłopczykiem, a Szklana pułapka nie była ze szkła
po piąte, na złowieszcze 'excuse me, do you speak English?' nie reagujemy gorączką, a niekrytą satysfakcją i dumą, bo cieszymy się, ze możemy komuś pomóc, i dzień jest udany
po szóste, rozumiemy lepiej język nasz, pełen blogów i ersatzów, podów, padów, entourage'ów, ikebanów, trailerów, schadenfreudów i en face'ów
po siódme, wiemy, że nauka języka jest siłownią dla komórek głowy. dzięki temu możemy więcej i dłużej
po ósme, znając języki uchodzimy za istoty wykształcone, oczytane, znające się i ze wszystkim obyte, i choć nie zawsze jest to prawdą, ochoczo to przeświadczenie wykorzystamy
po dziewiąte, chcemy widzieć więcej i inaczej, bo jeśli ludzie różnią się od siebie, to język jest okularami, przez które zaczynamy dostrzegać wcześniej niewidoczne, i dlatego dla nas nieistniejące. i tak dzięki Eskimosom zaczynamy zauważać, że śnieg jest nie tylko biały i mokry, bo dowiedzieliśmy się, że w zależności od jego natężenia, konsystencji, faktury itd, Eskimos poda kilkanaście różnych określeń. my z kolei może podzielilibyśmy się z Eskimosem naszym spojrzeniem na relacje rodzinne, bo być może nie wie, że jak Polak mówi 'mama usiądzie', ma pewnie na myśli tę dalszą 'mamę' zwaną teściową, a do tej bliższej, już najpewniej 'mamo, usiądź'.
po ostatnie, godziny, dnie, noce i lata nie przeminą, a i tak nie dojdziemy do końca tej gry, jakim jest język. bo ma być frajdą i zabawą, i o tym, szanowne roboty Google, ma być ten blog właśnie.